wtorek, 10 stycznia 2012

edc



„EDC – Every Day Carry.
Określenie to odnosi się do małego zbioru narzędzi, które nosimy zawsze przy sobie. Sprzęt ten pomaga nam w rozwiązywaniu sytuacji prozaicznych a czasem nawet katastrofalnych.
Termin EDC określa także styl życia w gotowości.
Ciężko jest podać przepis na idealny zestaw EDC gdyż, każdy często przez lata tworzy go indywidualnie. Nacisk kładzie się głównie na użyteczność i niezawodność tych produktów (...)”
http://www.everydaycarry.pl/

Bliska jest mi „idea” EDC i dlatego nie ruszam się z domu bez paru przydatnych drobiazgów.Zawsze mam przy sobie m.in. nóż, multitoola (moja trzecia ręka), scyzoryk, latarkę, telefon i sporo innych drobiazgów. Sporo to nie waży, a jednak człowiek czuje się pewniej, kiedy bez problemu może poradzić sobie z większością drobnych (i nie tylko drobnych) napraw, kiedy nie boi się, że spadnie ze schodów, gdy nagle ktoś wyłączy światło na klatce schodowej i kiedy nie obawia się agresywnego psa, czy podpitego menela (no bo gaz też wchodzi w skaład mojego EDC).

„Lepiej mieć i nie potrzebować, niż potrzebować i nie mieć”

Zainteresowanym polecam:
http://www.everydaycarry.pl/

Zapraszam:
http://www.facebook.com/mariusz.sopyllo.rysunki.satyryczne

5 komentarzy:

Gegza pisze...

Przyda się, muszę coś takiego skompletować przed wyjazdem w Polskę na rowerze.

Justyna Hinz pisze...

I śmieją się z kobiet, że noszą wszystko w torebce... :)

king of kings pisze...

Prawda, prawda. Latarka i nóż to podstawa :)

adler pisze...

kiedyś nosiłem leathermana wave'a na pasku, ale to był dość gruby pakunek i w końcu powędrował do plecaczka, obok latarki pentagona.
w kieszeni spodni zostało małe spyderco.

Mariusz Sopyłło pisze...

ostatnio myślę o zminimalizowaniu swojego edc... ale nie wyobrażam sobie, żebym się rozstał ze swoim wavem :D