środa, 4 stycznia 2012

telewizja




jednym z moich noworocznych postanowień było postanowienie ograniczenia oglądania telewizji. kiedy jednak wróciłem do domu po sylwestrowym wyjeździe, pierwsze co, to chwyciłem za pilota. chwyciłem odruchowo, ale już "power" wcisnąłem z premedytacją z myślą, że zacznę od jutra. telewizor się nie włączył. wydaje mi się, że Ten Na Górze chcąc skończyć z tą coroczną farsą trochę mi dopomógł... albo po prostu stracił cierpliwość i zrobił mi psikusa. kto Go tam wie...

http://www.facebook.com/mariusz.sopyllo.rysunki.satyryczne

2 komentarze:

Justyna Hinz pisze...

"I zaraz wprost od wejścia rzucam się telewizję włączyć, jak Robinson, jak ku desce ratunku. W strachu przed pustym mieszkaniem".
:)

Mariusz Sopyłło pisze...

oO - właśnie! Jak z Koterskiego :)