
z pozdrowieniami dla tej miłej panienki:
http://pannaandrea.digart.pl/
i dla tej:
http://nucka.digart.pl/
bo zainspirowała do rysunku
aloha!
... rzecz względna.
ostatnio mam sporo rysunków kręcących się w okolicy tematyki damsko-męskiej. dochodzą mnie słuchy, że chyba powinienem się zakochać. otóż oświadczam, że chciałbym, tylko jakoś się nie składa - bo ja liczę na scenariusz jak z "mistrza i małgorzaty" - spotkali się i już bez siebie żyć nie mogli... ech! ciężkie jest życie młodego romantyka. zawsze przeje... :)
...
powoli się wypalam. opuszcza mnie wena, a moja muza, na którą tak liczyłem, nie traktuje mnie chyba poważnie :)
dzisiaj na celowniku ulu (http://ulu.digart.pl/), która nie lubi przyssawek w klubach i nie potrafi odróżnić faceta sympatycznego od zboczucha.
ulu zdrowaś już?
...
też nie lubię przyssawek. ile to razy zdarzało się, że podchodziły do mnie laski z tekstem: "wow! to naprawdę ty?! ten słynny sopo, który tak niesamowicie rysuje? twoje rysunki są takie gorące i sexi! idziemy do mnie? mogę zabrać koleżanki, bo też chcą trochę twojego cukru?!"
ale ja tak nie mogę... jestem romantykiem - bez miłości to nie to :)
...
śniło mi się parę dni temu, że wychodziłem z cukierni z pełną reklamówką różnych słodkości. dzień był słoneczny i ciepły a ja sobie szedłem zadowolony z siebie i ze swojego życia - w końcy cała reklamówka cukru to coś! sięgnąłem po moją ulubioną jagodziankę i kiedy miałem już wziąć gryza, obudził mnie ten wredny budzik.
dla rysunku, żeby było bardziej uniwersalnie zamieniłem jagodziankę na piersiolinę od blowjoba, a jedzenie na...
dlaczego śniła mi się cukiernia? proste. trochę wcześniej byłem u znajomej (pozdrawiam!) w cukierni, gdzie kupiłem pączka... nie jagodziankę... hmmm. dlaczego nie kupiłem jagodzianki? i już wiem, dlaczego od tamtego czasu prześladuje mnie ten kawałek piha (pisałem już o tym wcześniej):
www
kolejna zagadka rozwiązana, szerloku, brawo!
całe to "drogi quasipamiętniczku" to także próba kreacji wzorowana na działalności gościa, który się nazywa jon lajoie i jest według mnie prawdziwym geniuszem! jego filmiki krążą po youtube. dla mnie najlepszy jest ten:
najbardziej do mnie przemawia :D
a ja jestem zadowolony ze swojego życia - przeciwnie do wykreowanego marudy. wiadomka - mogłoby być lepiej, ale zawsze mogło być zdecydowanie gorzej. jako optymista staram się dostrzegać raczej plusy :D
czas odpocząć.
aloha!
a dupa tam! podobnie jest z poczuciem humoru. wszystkie laski wymieniają je jako główną poszukiwaną u partnera cechę - teoretycznie więc powinienem przebierać w dziołchach jak w ulęgałkach, mimo że jestem biedny, brzydki, a osobowość mam na miarę jasia fasoli.
no chyba, że podejdziemy do tego w ten sposób:
on: kochanie, chyba nie kupię ci tego pierścionka z diamentem... ochochocho żartowałem, kochanie! kupię ci ich pięć.
ona: ojejoj, skarbie, jaki ty jesteś, kuźwa, zabawny! już wyskakuję z majtasów!
...
podba mi się ta konwencja quasipamiętnika pisanego pół żartem - pół serio. które pół jest które, to będę wiedział tylko ja. no może jeszcze niekwestionowany mistrz ołówka www który mnie jako-tako zna, a którego galerię - mimo że to zbędne - polecam.
mogę narysować śmieszny rysunek i podpisać go głupkowataym tekstem i jest podwójnie wesoło.
wczoraj sąsiad z dołu poskarżył się, że mu cieknie po rurze, więc dzisiaj zapoznawałem się z obsługą młotka i przecinaka... przepraszam za niedoskonałości w rysunku - naprawdę ciężko się rysuje z połamanymi czterema palcami (w tym jednym kciukiem)
:)
tak na serio, to wszystko poszło szybko i bez komplikacji i naprawdę nie wiem, dlaczego od kilku dni prześladuje mnie ten kawałek:
www
to białe, z dwóch stron zaczerwienione, to mój pies, który pomagał mi w robocie podkradając kawałki gruzu i rozgryzając je na dywanie w pokoju
na obiad miałem naleśniki ze szpinakiem w sosie czosnkowym, więc dzisiaj nie idę na dyskotekę, bo i tak niczego bym nie wyrwał, trochę mi szkoda tych dziewczyn, które liczyły, że będę. może poczytam książkę... ale już chyba za późno żeby jakąś kupić, w sumie to i tak nie wiem, gdzie się je kupuje
... czyli psychoterapia przez rysunek.
też nigdy nie miałem śmiałości do pań. w życiu tak naprawdę to zakochany ze wzajemnością byłem tylko raz, a ostatnio dochodzę do wniosku, że to była raczej wdzięczność za to że mnie laska poderwała - że zrobiła ten pierwszy krok... drugi i trzeci też. potem byłem wdzięczny jej jeszcze dwa razy. za pierwszym razem, kiedy sprawiła, że przestałem być chłopcem. za drugim razem - kilka miesięcy później - kiedy ze mną zerwała, bo ewidentnie nie byliśmy kompatybilni, a ja nie miałem jaj, żeby to zakończyć :)
z innej beczki.
dzisiaj pewna urocza dziewięciolatka wyjaśniła mi pewną zasadę perspektywy: jeśli na coś patrzymy i to jest małe, to nie znaczy to wcale, że jest to dalej, tylko że spoglądamy do wymiaru "pomniejszaczy", gdzie - jak łatwo się domyślić - wszystko jest po prostu mniejsze. człowiek uczy się całe życie :)
dzisiaj kumpel obgadywał naszą wspólną znajomą jednak szybko się "wyłączyłem" - często tak robię, jak ktoś gada wyjątkowe farmazony i teraz nawet nie wiem o kogo chodziło (w sumie to i dobrze). jednakże coś w podświadomości zostało, bo gdy zasiadłem przed pustą kartką, niemalże automatycznie zapisało mi się to piękne w swojej prostocie i lakoniczne "ja po prostu dałam dupy" - reszta rysunku nadbudowała się na tym zdaniu.
mam nadzieję, że nikt tego wcześniej nie narysował, bo temat jest dosyć prosty - jeśli ktoś się już z tym spotkał, to poprosiłbym o linka.