środa, 15 października 2008

autoportret z "koleżanką"


wczoraj zaczepiła mnie na gg "koleżanka", z którą nie miałem kontaktu ponad dwa lata. po pierdołach w stylu: "co u ciebie?", "jak żyjesz?", przeszła do konkretów: "a tak przy okazji (!)... czy wiesz może jak zrobić, żeby w komputerze..." dalej nieistotne. tylko na to czekałem, bo już przeprowadzałem takie niezobowiązujące internetowe konwersacje z "koleżankami", więc zakończyłem tą rozmowę w stylu, jaki mam już wyuczony i przetrenowany (a może to już taki odruch, jak u psa pawłowa?) - kazałem jej się doprawić tym, czego oprócz soli, używam do jajecznicy (czasami - jak chcę być miły, to sprzedaję tekst w stylu: "tak, tak, wrócimy do tematu, ale teraz muszę wydoić krowy").
rozmowa ta spowodowała u mnie flashback sytuacji głównie z liceum (ale i później takoż), jak to dziołchy wykorzystując nasze (męskie) zainteresowanie ich drugo i trzeciąrzędnymi cechami płciowymi z premedytacją wykorzystywały nas do noszenia plecaków, pożyczania kasy, czy właśnie do napraiwnia komputerów (swoją drogą większość tych ich komputerowych problemów rozwiązałoby odpowiednio wpisane wyrażenie w google - ale to już temat na inny raz)
taki mały wywód/geneza powstania tego rysunku
pozdro i aloha!