niedziela, 18 października 2009

drogi quasipamiętniczku...




śniło mi się parę dni temu, że wychodziłem z cukierni z pełną reklamówką różnych słodkości. dzień był słoneczny i ciepły a ja sobie szedłem zadowolony z siebie i ze swojego życia - w końcy cała reklamówka cukru to coś! sięgnąłem po moją ulubioną jagodziankę i kiedy miałem już wziąć gryza, obudził mnie ten wredny budzik.
dla rysunku, żeby było bardziej uniwersalnie zamieniłem jagodziankę na piersiolinę od blowjoba, a jedzenie na...

dlaczego śniła mi się cukiernia? proste. trochę wcześniej byłem u znajomej (pozdrawiam!) w cukierni, gdzie kupiłem pączka... nie jagodziankę... hmmm. dlaczego nie kupiłem jagodzianki? i już wiem, dlaczego od tamtego czasu prześladuje mnie ten kawałek piha (pisałem już o tym wcześniej):
www
kolejna zagadka rozwiązana, szerloku, brawo!

całe to "drogi quasipamiętniczku" to także próba kreacji wzorowana na działalności gościa, który się nazywa jon lajoie i jest według mnie prawdziwym geniuszem! jego filmiki krążą po youtube. dla mnie najlepszy jest ten:

najbardziej do mnie przemawia :D

a ja jestem zadowolony ze swojego życia - przeciwnie do wykreowanego marudy. wiadomka - mogłoby być lepiej, ale zawsze mogło być zdecydowanie gorzej. jako optymista staram się dostrzegać raczej plusy :D

czas odpocząć.
aloha!

1 komentarz:

leMur pisze...

Im jestem starszy, w tym złośliwszych momentach kończą się takie sny :(